Portret królowej Luizy pruskiej namalowany przez Józefa Grassiego w 1802 r. Zbiory pałacu Charlottenburg
W dniu 13 maja 1798 r. królowa pruska Luiza (1776-1810) odwiedziła Guzów. Relację z wizyty monarchini odnajdujemy w „Pamiętniku Feliksa hr. Łubieńskiego ministra sprawiedliwości” (Warszawa 1876 r., str. 165-167):
„ Z okoliczności zapowiedzianych odwiedzin, wróciwszy do Guzowa musiał [Łubieński – przyp. red.] przygotować się starosta na przyjecie królowej. Przyjechał Król pruski z żoną w maju 1798 r. do Warszawy. Łubieński przedstawił żonę królowej. Przyjęła ich nader uprzejmie i zapytała, czy daleko mieszkają od Nieborowa? Przyrzekła bowiem księżnie Radziwiłłowej, że przyjedzie do niej na obiad. Odpowiedział, że dobra jego są na trakcie i że poczta jest w jego wsi, położonej pół mili od Guzowa, w którym sam mieszka. Zwróciła się wtedy królowa do pani Łubieńskiej z zapytaniem, czy nie zechcą przyjąć jej w tej wsi, jak będzie jechała do Nieborowa? Następnie otrzymawszy uprzejmą odpowiedź rzekła: „Eh bien c’est une partie arrangée, nou dejeunerons chez sous”, poczem zwracając się do starosty dodała: „Dite un mot à ma grande maitresse, madame Voss”.
Zapowiedziała swój przyjazd królowa nazajutrz t.j. 13 maja. Nie mając więc czasu do stracenia, nakupił Łubieński mnóstwo owoców i wyjechał z Warszawy natychmiast po balu wydanym dla króla. Pospieszyli do wsi, gdzie miało być śniadanie. Wybrawszy najpiękniejszą miejscowość, rozbito dwa namioty dla królowej i jej orszaku oraz szałasy dla ludzi, którzy mieli wyjść jej na spotkanie. Namioty ustrojono kwiatami i drzewami pomarańczowemi. Na stole zastawiono obficie owoce, konfitury itp. Nadjechała królowa w orszaku ochmistrzyni i pani dworu o godz. 10-tej. Spotkały ją dzieci z koszykami owoców. Skoro zatrzymał się powóz, zwróciła się do pani Voss i zapytała: „Czy wysiądziemy?” – „Jak nie wysiadać kiedy tak pięknie zastawiono śniadanie?” odrzekła Vossowa. Wysiała więc królowa z powozu, powitała uprzejmie gospodynię i jej dzieci, zajadała z upodobaniem owoce i zabrała wszystkie pomarańcze do karety. Chłopi zebrani w szałasach wysłali z grona swego dwie Polski i dwie Niemki z zaproszeniem do królowej, aby przypatrzyła się ich tańcom. Zbliżyła się więc do nich i zabawiała się widokiem ochoczych tańców i ogladaniem kwiatów, gdy tymczasem pani Vossowa i inne damy z orszaku sprzątały z wielką skwapliwością zastawione na stole przysmaki. Tak zajęły się panie śniadaniem, że zapomniały o obiedzie w Nieborowie. Sam więc gospodarz Łubieńki uważał za obowiązek ostrzec ochmistrzynię dworu, że królowa spóźni się do Nieborowa, gdzie obiecała się na godzinę drugą. Spostrzegła się pani Vossowa dopiero, że już wpół do trzeciej, zatem zmieszana pobiegła do królowej i dała hasło odjazdu. „