Aktualności

Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski

Odnaleziono część kolekcji Alfreda Potockiego, którą wywiózł on z Łańcuta w połowie 1944 roku. To kilkanaście portretów magnackich.

Obrazy odnaleźli w austriackim zamku potomkowie arystokratycznych rodzin Maciej Radziwiłł oraz Michał Sobański. Do Polski sprowadzili piętnaście portretów pochodzących z zamku w Łańcucie. – To portrety z kolekcji w Łańcucie wywiezione przez Alfreda Potockiego w roku 1944. Alfred pozostawił część obrazów w pewnym zamku na zachodzie Austrii, gdzie pozostawały do teraz. Portrety te to XIX-wieczne kopie obrazów z pałacu w Tulczynie, oryginały przepadły, więc wartość tych dzieł wzrosła. Część takich samych kopii z Tulczyna znajduje się w pałacu w Wilanowie – mówi „Rzeczpospolitej” Maciej Radziwiłł. Wśród sprowadzonych do Polski są m.in. portrety Potockich.

DSC07278

Od lewej: dr Piotr Szopa – dyrektor Muzeum Zamku w Łańcucie, Maciej Radziwiłł, Michał Sobański, Łańcut 30.09.2025

Fundacja Trzy Trąby i Fundacja im. Feliksa hr. Sobańskiego przekazała trzynaście obrazów do muzeum zamku w Łańcucie. – Obrazy wrócą na swoje miejsce czyli do tzw. białego korytarza. Część będzie wymagała renowacji – dodaje Maciej Radziwiłł.

Wzbogaci się kolekcja Łańcuta i Nieborowa

Dodatkowo dwa portrety Radziwiłłów : Karola Stanisława Radziwiłła zwanego „Panie Kochanku” oraz kardynała Jerzego Radziwiłła biskupa krakowskiego wykonane przez florenckiego malarza Giuseppe Parriniego trafiły do oddziału Muzeum Narodowego w Nieborowie. – Są to kopie wcześniejszych portretów z Nieświeża wykonane dla pałacu Radziwiłłów w Berlinie w połowie wieku XIX. Potem trafiły do Łańcuta jako prezent dla Elżbiety z Radziwiłłów i Romana Potockiego z okazji ich ślubu. Para ta była rodzicami Alfreda Potockiego – dodaje Maciej Radziwiłł.

DSC07296

Pracownicy Działu Konserwacji Zbiorów rozpakowują przywiezione z Austrii obrazy, Łańcut 30.09.2025

Co ciekawe w restytucji tych dzieł sztuki nie uczestniczyło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Maciej Radziwiłł o kulisach sprowadzenia utraconych w czasie wojny polskich dzieł mówi tajemniczo : – To efekt naszych zabiegów dyplomatycznych. Ale przyznaje też, że odkupiono je za „symboliczną kwotę”.

Jak portrety magnackie trafiły do zamku w Austrii

Alfred Potocki pozostawił te portrety firmie transportowej Gebruder Weiss, która miała magazyny w miejscowości Feldkirch w Austrii. – Następnie obrazy przewieziono do pałacu w Hohenems, który w latach powojennych nie był zamieszkany – opisuje prezes Fundacji Trzy Trąby. – Po pewnym czasie właściciele pałacu – rodzina Waldburg-Zeil postanowiła odnowić pałac i ponownie zamieszkać w tej starej siedzibie rodzinnej. Wezwano Alfreda Potockiego, by odebrał obrazy, ale nie było odpowiedzi. Nie opłacał on także kosztów przechowywania, więc obrazy przeszły na własność rodziny Waldburg-Zeil. Ciekawe jest, że w pałacu Hohenems przechowywano w okresie II Wojny Światowej kolekcję rodziny Lanckorońskich z pałacu wiedeńskiego. Rodzina Waldburg-Zeil posiada jeszcze kilka artefaktów z pałacu Lanckorońskich w Wiedniu, ale nie są to szczególnie cenne obiekty ani takie, które związane byłyby z Polską – opisuje Maciej Radziwiłł.

Przypomnijmy, że w roku 2018 Maciej Radziwiłł oraz Michał Sobański odnaleźli w Peru i przekazali do Łańcuta ponad 20 innych obrazów z kolekcji Alfreda Potockiego. „Rzeczpospolita” napisała o tym jako pierwsza.

DSC07301

Pracownicy Działu Konserwacji Zbiorów rozpakowują przywiezione z Austrii obrazy, Łańcut 30.09.2025

Alfred Potocki z pomocą Niemców ewakuuje łańcuckie zbiory

Ordynat Alfred Potocki miał dobre relacje z Niemcami, wynikało to m.in. z tego, że jego matka Elżbieta z Radziwiłłów, pochodziła z linii berlińskiej Radziwiłłów, a tym samym miała wielu znajomych w Niemczech. W okresie międzywojennym w Łańcucie gościli Niemcy, ale też gościł tam książę Kentu z żoną oraz król Rumunii. W czasie wojny miał on dobre relacje z niemieckimi oficerami, którzy bawili w jego pałacu, ale to ułatwiało mu m.in. pomagać miejscowym Żydom.

Wiosną 1944 r. Alfred Potocki zdecydował o ewakuacji swoich zbiorów z Łańcuta obawiając się rabunku ze strony nadciągającej Armii Czerwonej. Zdobył zezwolenie od Niemców na zabezpieczenie i wywiezienie dóbr rodowych. Załadowano je do ok. 700 drewnianych skrzyń. Potockiemu udało się załatwić u Niemców skład kolejowy, na który załadowano ten majątek. Większość kolekcji opuściła Łańcut pomiędzy majem a lipcem 1944 r.

DSC07305

Od lewej: dr Aldona Cholewianka – Kruszyńska – kurator Zbiorów i Ekspozycji Historycznych, Michał Sobański, Maciej Radziwiłł, dr Piotr Szopa – dyrektor Muzeum Zamku w Łańcucie, 30.09.2025

Potocki wysłał skrzynie najpierw do Wiednia, tam zostały one przekazane zaprzyjaźnionym kolekcjonerom i trafiły na przechowanie do magazynów. Inne obiekty trafiły to zaprzyjaźnionej z Potockim książęcej rodziny von Liechtenstein z Vaduz. Dalej pokonały trasę przez Szwajcarię, Francję do Brazylii i Peru.

Po śmierci ordynata w 1958 r. we Francji kolekcja znalazła się pod opieką jego żony Izydory Potockiej z domu Jodko-Narkiewicz. Następnie trafiła do bratanka Alfreda Potockiego – Stanisława Potockiego, który mieszkał w Limie, stolicy Peru. Na skutek problemów finansowych część kolekcji została oddana w zastaw.

DSC07313

Od lewej: Maciej Radziwiłł, dr Piotr Szopa – dyrektor Muzeum Zamku w Łańcucie, Michał Sobański, 30.09.2025

Co odkryto w stolicy Peru Limie

W stolicy Peru odnaleźli kolekcję Radziwiłł i Sobański. Obrazy złożone były w komórce domu w Limie. Ich właścicielką była Włoszka, przyjaciółka Stanisława Potockiego. – Negocjacje trwały kilka tygodni. Po wydaniu zgody przez peruwiańskie Ministerstwo Kultury zostały przewiezione do Polski – mówił w 2019 r. „Rzeczpospolitej” Maciej Radziwiłł.

Kolekcja, która liczyła 20 obiektów, została zakupiona za równowartość ok. 180 tys. zł przez Fundację Trzy Trąby oraz Fundację im. Feliksa hr. Sobańskiego. Obrazy trafiły w depozyt do Nieborowa oraz Łańcuta.

Wśród nich znalazł się portrety malowane na drewnie Marii Kazimiery, datowany na koniec lat 50. XVII w., gdy była jeszcze żoną Jana Zamoyskiego oraz Jana III Sobieskiego (datowany na ok. 1665 r.). Do Polski został przewieziony też obraz „Św. Rodzina ze św. Janem Chrzcicielem” – datowany na połowę XVII w.

DSC07314

Od lewej: dr Piotr Szopa – dyrektor Muzeum Zamku w Łańcucie, Maciej Radziwiłł, dr Aldona Cholewianka – Kruszyńska – kurator Zbiorów i Ekspozycji Historycznych, Michał Sobański, 30.09.2025

Najpewniej obrazy te wisiały w Wilanowie w czasach, kiedy właścicielem był Jan III. Po śmierci króla pałac przeszedł w ręce Sieniawskich, potem Augusta Czartoryskiego i jego żony Zofii z Sieniawskich. Po nich odziedziczyła pałac księżna marszałkowa Izabela z Czartoryskich Lubomirska. Zabrała ona ze sobą do Łańcuta kilka obrazów, m.in. obraz Świętej Rodziny i właśnie te dwa portrety Sobieskich.

Wśród odnalezionych artefaktów znalazł się także m.in. portret Jana Potockiego, autora powieści „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Portret ten wisiał w bibliotece w Łańcucie. W kolekcji przywiezionej z Peru znajdował się też m.in. XVI-wieczne portrety malowane na blasze królów Stefana Batorego oraz Henryka Walezego, a także sylwetka francuskiego pisarza Denisa Diderota, ponadto portrety Radziwiłłów, Potockich, Czartoryskich, Lubomirskich, a także srebrne nożyczki królowej Marii Leszczyńskiej.

Marek Kozubal „Rzeczpospolita”